Moje motto

Moje motto

poniedziałek, 8 września 2014

Shape of my heart - co nam w duszy gra ...


 W moich artykułach często przewijać się będzie  się temat miłości. I o niej właśnie chciałabym skrobnąć słów parę.
Dla każdego słowo to oznacza co innego. Jeśli popatrzeć na nią z męskiego punktu widzenia – to czyny. Nie słowa, deklaracje a właśnie działanie. To wyniesienie śmieci zanim ukochana poprosi. Na przykład. Dla kobiet to więcej emocje, dowody potwierdzające uczucie (czemu nie dzwoni? dlaczego nie napisze jednego krótkiego esa… prawda?)
I niby o tym wiemy, że tak jest. Że jedni z Marsa, drugie z Wenus. A mimo to wszystkie portale ezoteryczne, programy w tv zalewane są pytaniami o miłość właśnie. Dlaczego? Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Jak to jest, że tak nam jej brakuje?
A  mnie się wydaje, że szukamy miłości, bo chcemy zobaczyć w oczach tej drugiej osoby akceptację siebie. Bo jesteśmy pełni zahamowań, kompleksów bardziej lub mniej świadomych. Bo nie akceptujemy siebie…
Praca nad sobą to jedno z najcięższych wyzwań. Nie mamy nad sobą bata, nikt nie sprawdzi wyników, nikt nas nie pochwali. I nikt nie zleci nam tego zadania, oprócz nas samych… Często słyszę odpowiedź – po co mam nad sobą pracować? I jedyna odpowiedź, jaka ciśnie mi się na usta to taka, że jeżeli zdarzy się tak, że będziesz sam, to jednak sam nie pozostaniesz, bo będziesz z kimś, kto kocha Cię bezwarunkowo – Ty sam…
            Bzdurą jest stwierdzenie, że umiemy być, żyć sami. Potrafimy, a i owszem. Bo życie dało nam po zaworach niejednokrotnie tak, że wybieramy mniejsze zło. Bo zamykamy się w świecie swoich wspomnień, wyobrażeń. Bo ciągle porównujemy. Ale podstawowe pytanie – czy każda napotkana osoba powinna ponosić odpowiedzialność za błędy poprzedników? NIE. Wiem, że trudno wymazać wspomnienia, ale oceniając pod takim kątem krzywdzimy nie tylko tą drugą osobę, ale przede wszystkim siebie. Nie lada sztuką jest umieć zamknąć przeszłość za sobą i pozwolić sobie – ŻYĆ. To nie tak, że mamy wymazać przeszłość. Nie da się. Ale da się wyciągnąć wnioski. Tylko trzeba CHCIEĆ. Nie bać się ryzyka. Bo chyba to słowo jest kluczowym - ryzyko. I strach. Że po raz kolejny zostaniemy sami… ale nie zostaniemy, bo jeżeli uda nam się pokochać siebie, to nigdy w życiu nie będziemy już samotni i z tym większą odwagą ruszymy w ryzykowną podróż, jaką jest życie…

I takiej odwagi właśnie Wam życzę dedykując Stinga, który przekazuje muzyką i słowami to, co gra mi w duszy… http://www.youtube.com/watch?v=037uSAIahho 
Trudno było mi znaleźć w necie takie tłumaczenie, które oddawałoby w pełni jej sens, ale od czego ma się przyjaciół, więc lada dzień wrzucę mam nadzieję tłumaczenie godne mistrza Stinga :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz