Jaki jest, a przynajmniej
powinien być (o naiwności!!!) cel wszystkich programów poświęconych ezoteryce?
Z każdej strony, z każdej informacji o ludziach tym się zajmujących bije jasny
i wyraźny przekaz – trafiłaś/eś w najwłaściwsze ręce…pomogę…
Parę lat temu byłam po drugiej
stronie odbiornika – matką, którą targały problemy dnia codziennego, żoną
alkoholika potrzebującą wsparcia. Skądkolwiek. I zaczęłam oglądać, słuchać,
czytać w poszukiwaniu pomocy. Jakież to piękne było na początku. Piękna oprawa,
piękne słowa… ale szybko coś (o czym potem) kazało mi włączyć na wstrzymanie…
gdzieś zaczęło zgrzytać..
I zaczęłam analizować, rozbierać
na czynniki pierwsze. Spojrzałam na to z perspektywy nie widza, nie osoby
potrzebującej pomocy a… klienta, który ma być zachęcony do kupna. I wtedy
wszystko zaczęło mi grać… Odrzuciło. Natychmiast – te wszystkie piękne słowa
miały na celu jedno. Słupki oglądalności. I kasa, kasa, kasa. Nie chcę wgłębiać
się w to, jak wielkie było moje rozczarowanie. Nie oczekiwałam tego, by ktoś za
mnie podjął decyzję, powiedział, jak żyć… ale by pomógł zrozumieć…
Późniejsze,
brutalne wydarzenie w moim życiu uruchomiło zmianę postrzegania rzeczywistości.
Po prostu stanęłam po drugiej stronie, stronie osób z Darem. Długie lata poświęcone
na pracę nad sobą, z darem pracy z wahadełkiem i jasnowidzeniem. I jasny i wyraźny
przekaz – przepraszam za kolokwialność moich słów – nie GWIAZDORZ – nie
pomożesz nikomu w ten sposób. A że jestem osobą o dość wyrazistym
charakterze, nie przychodziła mi łatwo walka ze swoimi słabościami. Ale im większa
pokora gościła we mnie, tym więcej czułam , widziałam, tym chętniej wahadełko
współpracowało. I w pewnym momencie wróciły wspomnienia. Zobaczyłam siebie
sprzed 7 lat-czekającą w napięciu na kolejny program. O naiwności… Wcześniej
widziałam słupki, targety-teraz dołączyło uczucie… niesmaku.
Nie jest moim celem atak na całe
gremium ludzi pracujących w mediach, bo skrzywdziłabym okrutnie paru zapaleńców
:))) – ale jedynym komentarzem, jaki nasuwa się jest…
Lekarze składają przysięgę –
primum non nocere-tak wiem, prawda jest i tak gdzieś pośrodku…
Ale gdzie jest podstawowe bhp w
takich programach??? Takich rzeczy nie trzeba przecież uczyć, takie rzeczy się
po prostu czuje – no chyba, że nie czuje się nic, oprócz zapachu coraz większej
kupki monetek…
Z każdej strony wdziera się do
naszego świata sprzedaż. I ja sama pracowałam od dawna sprzedając. Firm było
wiele. One również odzierały z nadziei. Na początku idee odziane w piękne słowa
, a potem-brutalne zderzenie z rzeczywistością. W aptece na przykład,kiedy stojąc
przy okienku rozliczam farmaceutę ze sprzedaży leków mojej firmy. I stojąca
obok starsza kobieta, która wyciąga ostatnie pieniądze, by kupić preparat
polecany przez farmaceutę, choć mogła dostać tańszy. I w takich momentach coś pęka.
Ja odeszłam z branży. Ale w następnej było to samo, w kolejnej również. Jest
jednak jedna sfera, która powinna pozostać nietknięta znanym powiedzeniem
Pecunia non olet. Właśnie ezoteryka. Wiemy, że jest to też sposób na utrzymanie
wielu osób tam pracujących. I jest wiele osób, które powinny być i są darzone
szacunkiem. Tylko wiecie co? Szlag mnie trafia, kiedy podpina się pod to cała
masa Fioletowokoszulowo… ech… zresztą… wiecie.
Nie nazywam
się Don Kichot tylko Ania. Wiem, że całego świata nie zmienię. Ale coś chcę zrobić.. I robię. I mam nadzieję, uda się
zniszczyć o jeden wiatrak więcej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz