Rozmawiała gęś z prosięciem
Bardzo głośno i z przejęciem:
"Smutno samej żyć na świecie,
A po drugie i po trzecie -
Jeśli cenisz wdzięki gęsie,
Jak najprędzej ze mną żeń się."
Prosię na to: "Miła gąsko,
Głowę nieco masz za wąską,
Trochę masz za długą szyję
I zupełnie inny ryjek.
Niechaj ciebie to nie rani,
Lecz jesteśmy niedobrami."
A gęś znowu: "Cóż, mój drogi,
Popatrz, ty masz cztery nogi,
Nie masz pierza, nie masz dzioba,
Ale mnie się to podoba."
Prosiak skłonił się uprzejmie:
"Inny tak się tym nie przejmie,
A ja - owszem. Bo zauważ,
Że ja chodzę, a ty fruwasz,
Jak dogonić zdołam ciebie,
Gdy szybować będziesz w niebie?"
Na to gęś odpowie znowu:
"Domowego jestem chowu,
Fruwam raz na sześć miesięcy,
Żeby nie tyć, i nic więcej."
Na to prosię znów odpowie:
"Muszę dbać o swoje zdrowie,
Ty się kąpiesz nieustannie,
Ty byś chciała mieszkać w wannie,
Ja zaś - jeśli chodzi o to -
Właśnie bardzo lubię błoto."
Tutaj gęś już miała dosyć.
"Nie zamierzam ciebie prosić..."
I dodała z żalem w głosie:
"Teraz wiem, że jesteś prosię." Jan Brzechwa.
A teraz Moje Drogie Panie ( i Panowie) - przyznać się proszę szczerze i bez bicia, brzmi znajomo? Czy choć raz nie próbowaliście czegoś na siłę, bo się chciało czegoś na już na teraz, na natychmiast, na wczoraj? I nie mówię tylko o poszukiwaniu drugiej połówki, bo samotność dopiekła ... A jakie tego skutki były, hę ? A potem, ile razy strzelaliśmy klasycznego focha i ustawialiśmy się w pozycji ofiary ?
Ile razy próbowaliśmy przeforsować nasz punkt widzenia ( z punktu widzenia NASZYCH potrzeb ) nie uwzględniając tego, że to, że my mamy rację, nie znaczy, że racji nie ma też druga strona ? ( Narysujcie na kartce liczbę 9 i połóżcie pomiędzy dwojgiem ludzi - jedno zobaczy "9" - drugie "6" - i obydwoje będą mieli rację...)
A co, jeśli powiem Ci, że to, że czegoś nie dostajesz teraz, może się okazać największym prezentem od Losu ?