Moje motto

Moje motto

wtorek, 9 grudnia 2014

Maski, czyli cudowni uzdrowiciele



                     Wracam Moi Drodzy po dłuższej przerwie. Życie samo pisze scenariusze, do tego zdążyłam się już przyzwyczaić - i przestałam prosić już o choć jeden nudny dzień, bo dostawałam dokładnie to, co miałam, czyli nawał :)
Temat kamieni znowu został przełożony na kolejny wpis. Dziś chciałabym się podzielić z Wami moimi doświadczeniami związanymi z pracą z klientami ( w sumie to nic dziwnego, zawsze to robię :) )
Zgłasza się do mnie coraz więcej klientów "świadomych" - czyli takich, którzy wiedzą,że trzeba pracować nad sobą. Uczestniczą w całej masie kursów - chociażby takich jak certyfikowany kurs uzdrawiania duchowego, fizyka cudów, materializując rzeczywistość, uzdrawianie rekonektywne, Instytut Realizacji Siebie, ustawienia hellingerowskie  etc itp itd. Płacą za udział w kursach spore pieniądze. I nadal są w kropce.I ciągle zadają te same pytania. Co mam zrobić, by poprawiła się jakość mojego życia ?
                             I odpowiedzi są dwie - albo kursant nie jest gotowy na przyjęcie pewnych faktów do swojego życia, albo nauczyciel jest delikatnie mówiąc do życi. O ile pierwszego nie będę komentować, bo jest to stwierdzenie, które nie podlega dyskusji, o tyle chciałabym się pochylić nad tematem nauczycieli, mistrzów i przewodników.
                             Bycie nauczycielem zobowiązuje. Przede wszystkim ich samych. A niestety mam w swoich doświadczeniach  w pracy historie mówiące o tym,że osoby mianujące się coachami,terapeutami sami potrzebują pomocy. Cóż to jest zostać coachem ? Mieć wystarczającą ilość pieniędzy na uczestnictwo w 3, 5 czy 7 - dniowym kursie, po którym dostaje się odpowiedni certyfikat, wystarczy odpowiednia promocja w internecie i klienci się zjawiają.Pytanie zasadnicze, czy osoby organizujące te kursy sprawdzają uczestników pod kątem psychologicznym ? Czy przeprowadzają z nimi odpowiednie rozmowy ? A jeśli nawet takowe są, to czy nie jest to na zasadzie prowadził głuchy ślepego ?
                       W ostatnich czasach narodziło się multum szkół, kursów,szkoleń. Bo jest na nie popyt. A popyt rodzi sprzedaż. Tylko za jaką cenę ? Praca z Człowiekiem, z jego bolączkami, zaszłościami, to nie 3, 5 czy 7 -  dniowy kurs. To proces, który trwa i jest rozłożony w czasie. Jak osoba, która nie została zweryfikowana, czy się do tego nadaje, czy ma odpowiedni profil psychologiczny, może otrzymać certyfikat czy dyplom ukończenia kursu, po którym zaczyna pracę z ludźmi  ? Okazuje się, że może, jeżeli ma odpowiednie środki na kurs...
                        Artykuł nie wziął się z powietrza. Nie twierdzę, że jestem alfą i omegą. Nikt nie jest. Ilość klientów po takowych kursach skłoniła mnie do refleksji, że coś jest chyba nie halo. Ażeby przekazywać wiedzę, trzeba w nią niezachwianie wierzyć, BYĆ TĄ WIEDZĄ. Dopiero wtedy jest się wiarygodnym. Natomiast jeżeli wiedza zdobyta na kursach ma służyć najpierw naprawie siebie samego, to wara od ludzi, bo nie pomoże, a zaszkodzi. Po przełoży na nich lęki i nieprzerobione lekcje nauczycieli.

Życząc Wam odpowiednich ludzi na Waszej drodze...

1 komentarz: