Moje motto

Moje motto

sobota, 16 listopada 2019

Czary na pełny etat, czyli stan wiedżmi od kuchni.




Nie każde dane to informacja,
nie każda informacja to wiedza,
wiedzieć nie znaczy rozumieć,
a zrozumienie to jeszcze nie mądrość...
Clifford Stoll



                      Podobno dziś nasze wiedźmie święto, a że często słyszę - och, jak chciałabym mieć twój Dar, postanowiłam Wam trochę o nim opowiedzieć z mojej perspektywy. 
                      Może najpierw kilka mitów. Ten największy to, taki, że jest się w stanie jasnowidzenia 24h na dobę, wiecie - takie turbo połączenie z Górą i permamentny stan Nirvany, oświecenia i wszechwiedzy.  Osobą widzącą się bywa, nie jest. Gdyby tak było, by zasięgnąć porady, szukalibyście mnie w psychiatryku, albo na cmentarzu ( o ile by pozwolono mnie tam pochować ;-) ) Ani ciało ani tym bardziej mózg nie wytrzyma takiego bombardowania energetycznego. Za dużo danych, przeładowanie systemu i trach, odcięcie - tak w skrócie wyglądałby scenariusz. 
                     Kolejny mit to - wszechwiedza. Że niby znamy odpowiedź na każde zadane pytanie. Otóż nie, przynajmniej ja tak mam, mało tego, potrafię się do tego przyznać ;-) Zdarza mi się mieć przekaz niejasny, szczątkowy, fragmentaryczny. Więc jeśli nie mam pewności w główce, że mogę mówić, nie mówię. Czym to jest spowodowane ? Mogę mieć po prostu gorszy dzień, albo to nie ten czas na uzyskanie odpowiedzi dla pytającego. 
                     A tak w życiu codziennym jak to jest ? Przebywanie w dużych skupiskach ludzi sprawia, że siadam energetycznie. Na początku pracy z Darem miałam tak, że wchodziłam do centrum handlowego i w głowie szum - patrzę na ludzi i widzę - ten ma chorą wątrobę, ta jest wściekła na męża, ten zdradza żonę notorycznie a ta okrada męża z kasy... Nie było to ani miłe, ani przyjemne. Teraz już umiem się wyłączać, ale i tak takie shoppingi mi nie służą ( poza tym nie lubię i już ). 
                   "Widzenie" to zaledwie początek. Przekazanie tego, co się widzi - tu zaczyna się praca na poziomie level hard. Bo często nie są to sprawy ani łatwe, ani przyjemne - dostajesz człowieka i w momencie wglądu masz go na tacy - ukryte myśli, emocje i motywy działania... poza tym, kiedy "widzisz" przyczynę takiego, a nie innego stanu rzeczy wyłącza się podział na "złe" i "dobre".  To efekt uboczny - coraz wyraźniej widać prawo przyczyny i skutku. Mechanizm życia... wyłącza się ocena czegokolwiek w każdym aspekcie życia. ( ale to nie tak, że chodzi się w przysłowiowym świętym spokoju non toper - wkurwy też się zdarzają w życiu codziennym i to ogniste ;-) )
                  Nie widzi się tylko przyjemnych rzeczy. Widzi się WSZYSTKO. Często słyszę - gdybym miała taki Dar, mogłabym przejrzeć tego skurczybyka szefa, który tak mi daje popalić. Wiecie, co odpowiadam ? A gdybyś zobaczyła, że on jest taki, jaki jest, bo był katowany w dzieciństwie przez ojczyma i do tego zgwałcony przez niego  i dlatego jest taki, jaki jest, bo nie umiał sobie z tym poradzić ? O tym myślałam pisząc o mechanizmie przyczyny i skutku...
                   Jak to jest być wiedźmą na co dzień ? Ano tak, że gdziekolwiek się nie pojawisz i okazuje się, że jesteś tym kim jesteś, pojawiają się pytania. Czyli nici z imprezy :D I ukradkowe spojrzenia pod tytułem - ciekawe, co i ile ona widzi :D 
                   Dar to służba. Ale też i odwaga, by mówić i nazywać rzeczy po imieniu. Nie głaskać, a kiedy trzeba walnąć między oczy - ale tylko tych, którzy przyszli i poprosili o pomoc.
                   Dar to też siła wewnętrzna. Ludzie nie kontaktują się wtedy, kiedy jest dobrze, tylko kiedy się pali. Skala cierpienia, o ile nie masz wiary w to, że świat pomimo wszystko jest piękny, może złamać. 
                    A do tego dochodzi jeszcze kontakt z energiami osób zmarłych. Więc i odwaga. 
                 Bycie wiedźmą przynosi czasem samotność. Nie tą smutną i żałośnie wyglądającą za rycerzem na białym koniu, tylko tą spokojną, świadomą i akceptującą. Znam wiele kobiet z tego kręgu. No łatwo to one w życiu uczuciowym to nie mają :) 
                A co jest najpiękniejsze w byciu wiedźmą ? Pogłębiający się notorycznie i dożywotnie kontakt z Naturą, wrażliwość ( która kurna czasem jednak jest upierdliwa ;-) ), wiedza, która przychodzi, uwalnianie się ze schematów, życie w zgodzie z sobą, brak stagnacji ( co jak co, ale mojego życia nudnym nazwać nie można ) i przede wszystkim - UŚMIECH CZŁOWIEKA UWOLNIONEGO OD BLOKAD, KTÓRE NIE POZWALAŁY MU ŻYĆ I CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM :)