Zdanie to padło z ust człowieka dojrzałego już zarówno wiekiem, jak i doświadczeniem. Piękne i mądre. Jednakowoż ja - jak to ja , wprzódy rację mu przyznałam , lecz za chwil kilka zakwestionowałam. I o tym słów dziś kilka. Może nie dokładnie o miłości samej w sobie , a o miłości ... nieodwzajemnionej.
O ile przy miłości wzajemnej rzeczywistość jest mniej lub bardziej różowookularowa , o tyle przy tej jednostronnej raczej mniej . Wszystko zaczyna się tym cudownym uniesieniem , nadzieją i wiarą. Prędzej czy później następuje bolesne zderzenie z rzeczywistością. I zaczynają się pytania - co takiego zrobiłam ? -em, lub czego nie , że stało tak , jak się stało ? Pojawiają się uczucia żalu , gniewu , i co najważniejsze - niedowartościowania.
Otóż Moi Drodzy - zupełnie niepotrzebnie ! W każdym momencie , kiedy na scenach teatru zwanego życiem pojawia się osoba - jest ona aktorem , który ma za zadanie odegrać pewną rolę w naszym życiu. I działa to w obie strony. To tak , jakbyśmy spoglądali w lustro. Naszych nieprzerobionych lekcji z przeszłości. Naszych lęków , frustracji , niewypowiedzianych słów , czynów. Jeśli zatem jest to miłość nieodwzajemniona , to zapewne gdzieś w przeszłości to my czuliśmy się niekochani i nie umiemy się z tym faktem pogodzić tłumiąc żal , albo to w nas ktoś właśnie ulokował uczucia o takim zabarwieniu , a my tego nie zarejestrowaliśmy, bądź zlekceważyliśmy. Pytanie nas samych do nas samych - która opcja jest naszą...
Jeśli chcielibyśmy się pochylić nad opcją pierwszą - można by to nazwać powtórką z rozrywki. Czyli w skrócie rzecz ujmując - dopóki nie zrozumiesz, że poprzednie uczucie nie pojawiło się w czasie dla Ciebie właściwym i najlepszym , dopóki nie rozgrzeszysz tej osoby z faktu , iż nie odwzajemniła Twoich uczuć - nie ma opcji , że na Twojej drodze życia nie będą się pojawiać osoby , które kochać będziesz jednostronnie ( mocnym nadużyciem jest użycie słowa "kocham" - ale o tym za chwilę ). Zupełnie inną sprawą jest odważenie się i sięgnięcie dalej - do źródła. Przypomnienie sobie , kto tak naprawdę pierwszy nas " nie - kochał "( bądź mieliśmy takie odczucie ) , może być bolesne , ale bez wątpienia uzdrawiające. Należałoby tu rozpocząć temat rodziców , ale nie na to chciałam dziś zwrócić Waszą uwagę.
Jeżeli to my wzbudzamy uczucie zwane niedwzajemnionym , to zapewne "umówiliśmy się " gdzieś tam Wysoko , Na Górze , na odegranie takiej , a nie innej roli w życiu owej osoby.
Moje bardzoooo subiektywne zdanie jest Kochani takie , że takiej nieodwzajemnionej miłości nie można nazywać miłością. Jest ona WYOBRAŻENIEM o miłości , czyli projekcją. Prawdziwa miłość nie ma z tym nic wspólnego. Pamiętajmy o jednym - że miejsce , gdzie można znaleźć miłość niedwzajemnioną jest serce. A to - emocje , które mają to do siebie , iż są nietrwałe, ulotne, przelotne i przemijające ( przypomnijcie sobie , jak często denerwowaliście się na coś, kogoś, po czym po chwili już o tym nie pamiętaliście - to są emocje ). Dopiero połączenie myśli , czyli rozumu i emocji daje nam stan trwały , czyli uczucie. Gdyby włączyć myśl w tą emocję - byłaby w stanie dość skutecznie przemówić nam do rozsądku :-)
Mam nadzieję , że dzięki tym paru słowom powrócicie do przeszłości , redefiniując słowo miłość... Czego Wam z całego serca życzę :)